You are currently viewing Tu, gdzie wydarzyło się zbyt dużo historii. O „Odrzanii” w Szczecinie

Tu, gdzie wydarzyło się zbyt dużo historii. O „Odrzanii” w Szczecinie

Kamienica w Lesie to kameralna księgarnia, którą znają miłośnicy literatury lub – czy też i – stareńkiego Szczecina, bo tak z czułością o przedwojennej wersji tego miasta mówi jej właścicielka Monika Szymanik. To ona rozkochała siebie i innych w lokalnej historii najbliższej, tej, którą odnajduje się w opowieściach dawnych mieszkańców, zapisanej we wspomnieniach i zdjęciach, zachowanej w dawnej kamienicznej architekturze. Wydała już dwa albumy ze zdjęciami własnego autorstwa, wizualną opowieść o „stareńkim”. Na koncie ma także wydawnictwo pt. „Dzieciństwo 1935-1949”, czyli wspomnienia Christel Schubert, przedwojennej mieszkanki tej samej kamienicy przy ul. Św. Wojciecha 1, w której do niedawna mieszkała Monika. Jej najukochańszym dzieckiem jest jednak miejsce w innej kamienicy, przy ul. Pocztowej 19, gdzie wraz z mężem otworzyli najpierw kawiarnio-księgarnię, a obecnie wyłącznie księgarnię, która mieści się na kilkunastu metrach kwadratowych.

To właśnie tam kilka dni temu odbyło się spotkanie ze Zbigniewem Rokitą wokół jego książki „Odrzania. Podróż po Ziemiach Odzyskanych”. Rokita to reporter, redaktor, zwycięzca Nagrody Literackiej Nike oraz Nike Czytelników za swoją książkę „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” (przełożoną także na język śląski). Specjalista od problematyki Europy Wschodniej i Górnego Śląska, laureat polsko-niemieckiej Nagrody im. S.B. Lindego. Piechur, który ma własny barometr ustawiony na pomiar lokalnych ciśnień. Po „Kajś”, gdzie rozprawiał się ze „śląskością”, przyszedł czas na „Odrzanię” – reporterski poemat wędrowny – która rozkłada na części pierwsze specyfikę „Ziem Odzyskanych”. Krainę powstałą na zachodnich krańcach Polski po 1945 roku i stanowiącą obecnie 1/3 powierzchni kraju nazwał niczym baśniowe królestwo Odrzanią. Na ponad 300 stronach snuje o niej opowieść, poszukując pewnej spoistości efektów tego wielkiego powojennego eksperymentu. Czasami sam wątpi w jej istnienie, bo tropy prowadzą go w ślepe ulice, ale mknie w swojej narracji z brawurą i czułością do tej wyobrażonej przestrzeni. Przyznaje, że Szczecin znalazł szczególne miejsce w jego sercu: A może w Szczecinie kręci mnie to, że z tej garstki przyjezdnych każdy trafia do innego Szczecina. Szczecin nie ma centrum i podobnie jak Warszawa jest jednym z tych miast, które każdy musi sobie stworzyć sam (…). W „Odrzanii” Szczecin to miasto niezrozumiane, bez wielkiej historii, ale według autora paradoksalnie to właśnie jest jego siłą.

W październikowy wieczór w maleńkiej księgarni przy ul. Pocztowej 19 dokonywano próby identyfikacji tych sił, podwalin szczecińskiej tożsamości, poszukiwanych od lat 90. i wciąż umykających ramom i definicjom. Nie można spodziewać się niczego innego w mieście o tak krótkiej i długiej historii jednocześnie. Rokita mówi, że na Ziemiach Zachodnich wydarzyło się w krótkim czasie „zbyt dużo historii”, by móc łatwo to wszystko zamknąć, spisać, zaszufladkować. Uczestnicy spotkania mu wtórują, zwracając uwagę na to, że czas się nie skończył, ten organizm wciąż się formuje, oddycha i pulsuje. Tożsamość „Ziem Odzyskanych”, która była projektem wychylonym w przyszłość, przez brak korzeni i kontynuacji długo patrzyła w przeszłość, poszukując tam odpowiedzi. Teraz zdaje się zawracać z drogi ku pocztówkowej nostalgii i jest gotowa na stawianie pytań. Wskazuje na to coraz częściej używane we współczesnym dyskursie sformułowanie „Ziemie Odzyskane” – kiedyś niepoprawne zdaje się wracać jak bumerang, odarte z odium komunistycznej narracji. Książki takie jak „Odrzania” czy ukazująca się na dniach „Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty” Karoliny Ćwiek-Rogalskiej, a także toczące się na spotkaniach z autorami dyskusje pokazują, że zainteresowanie tą kwestią wyciekło z akademickich sal „pod strzechy”, stało się tematem istotnym dla samych mieszkańców dawnych niemieckich miast Polski. Można dodać: „być może dla mniejszości, większości to nie obchodzi”. I nie ma w tym fałszu. Jednak i mniejszość, i większość składa się na ten organizm, który wciąż się formuje, oddycha i pulsuje.

Spotkanie odbyło się w ramach projektu „Literackie Ścieżki Pogranicza: Poszukiwanie Wspólnego Łącznika” dofinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu państwa (Fundusz Małych Projektów w ramach Programu Współpracy INTERREG VI A Meklemburgia-Pomorze Przednie/Brandenburgia/Polska w Euroregionie Pomerania).

Zdjęcia: Monika i Konrad Szymanik

Kinga Rabińska

Animatorka i organizatorka kultury. Od 2011 do 2017
roku współtworzyła i współzarządzała INKU Szczecińskim Inkubatorem Kultury, od
2017 roku współtworzy ŚRODEK Śródmiejski Punkt Sąsiedzki. Do 2022 roku prezeska
Stowarzyszenia Edukacyjno-Artystycznego OSWAJANIE SZTUKI (obecnie
Stowarzyszenie „Oswajanie miasta”). Członkini Zespołu ds. Rewitalizacji przy
Prezydencie Miasta Szczecin. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego (2016) oraz Prezydenta Miasta Szczecin (2017). Współpracowała z
takimi instytucjami i podmiotami jak: Muzeum Pomorza w Greifswaldzie,
Patronite, Żegluga Szczecińska Turystyka Wydarzenia Sp. z o.o., Filharmonia im.
Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, Morskie Centrum Nauki, Teatr Kana,
Towarzystwo Inicjatyw Twórczych ę. Autorka gier miejskich i publikacji
dotykających historii lokalnej, m.in. „Bohaterki. O Szczecinie i ważnych dla
niego kobietach”. Przewodniczka i opowiadaczka miejska. Przedstawicielka drugiego
pokolenia urodzonego na tzw. Ziemiach Zachodnich, całe życie zapuszcza w nich
ucięte korzenie. Obok historii lokalnej interesuje ją pamięć i jej relacja z
faktami. Interesuje ją moment przejścia, kiedy to co obce, staje się wspólne i
tworzy nowe tożsamości. Prywatnie miłośniczka psów (najbardziej kocha swojego),
kina i bycia w naturze.
Po mieście najczęściej porusza się rowerem.

Zdjęcie: Paweł Kula